Los we własnych nogach - zaległe relacje

Los we własnych nogach - zaległe relacje

Remis z liderem

Rokita podbudowana zwycięstwem z Jordanem, przystąpiła do spotkania na własnym boisku z renomowanym Górnikiem Wieliczka z wiarą w korzystny rezultat. Górnik jak na klasowy zespół przystało nie miał najmniejszych problemów z przystosowaniem się do specyficznego, małego boiska w Kornatce. Przez zdecydowaną większość meczu zespół z Kornatki występował w roli widza, ponieważ grający szybką, kombinacyjną piłkę Górnik nie dawał Rokicie wiele okazji do operowania piłką.

Mimo wyraźnej przewagi gości, to miejscowi pierwsi wyszli na prowadzenie. Po rzucie rożnym Mikołaj Wyroba wolejem zgrał piłkę w pole bramkowe, a tam świetnie odnalazł się Kozielec i głową wpakował piłkę do siatki. Na odpowiedź podrażnionego faworyta nie trzeba było długo czekać. Raptem 10 minut potrzebowali górnicy do wyjścia na prowadzenie, a na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Pazurkiewicz.

Gdy wydawało się, że worek z bramkami dopiero się otworzył i kolejne są tylko kwestią czasu, tuż przed przerwą fatalny błąd popełnił bramkarz gości podając piłkę wprost pod nogi Serafina, który skorzystał z prezentu i trafił do pustej bramki.

Po zmianie stron Górnik całkowicie zdominował wydarzenia na boisku, aczkolwiek nie przekładało się to na sytuacje bramkowe, ponieważ świetnie radziła sobie defensywa Kornatki. Zespół z Wieliczki do końca bił głową w mur, natomiast wyborną okazję do przechylenia szali zwycięstwa miał w 81 minucie A.Piwowarczyk, ale z 10 metrów przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Wynik nie uległ już zmianie i jeden punkt został w Kornatce.

Bezradni bez składu

Cztery punkty w dwóch meczach z wysoko notowanymi rywalami bardzo optymistycznie nastrajały Rokitę przed wyjazdem do Krzyszkowic. Wszyscy w Kornatce mocno liczyli na 3 punkty w tym meczu. Plan mocno się skomplikował w dniu meczu gdy okazało się, że z powodu choroby nie mogą wystąpić Ścibor i A.Kania, a prywatne sprawy zatrzymały Batkę i S.Mistarza. W takich okolicznościach do pierwszego składu wskoczył junior młodszy Dudzik, na na ławce rezerwowych zasiadł tylko jeden zdolny do gry Banowski - również junior, co więcej jeszcze bez debiutu w pierwszym zespole.

Mimo ogromnego osłabienia - braku aż 7 zawodników pierwszego składu - Rokita bardzo dobrze radziła sobie na boisku w Krzyszkowicach i do 34 minuty przeważała. Grający wyrachowaną i konsekwentną piłkę Hejnał skutecznie skontrował gości z Kornatki i po akcji lewoskrzydłowego wyszedł na prowadzenie. Rokita szybko odpowiedziała po rzucie rożnym, gdy dobrze w polu karnym odnalazł się W.Piwowarczyk. Riposta gospodarzy przyszła jednak jeszcze szybciej i po zamieszaniu w polu bramkowym Rokita straciła kuriozalną bramkę.

W drugiej połowie grający z kontry Hejnał stwarzał sobie coraz to groźniejsze sytuacje, ponieważ Rokita szukając kompletu punktów, coraz bardziej ryzykowała. Nieskuteczność miejscowych otworzyła - niemrawo grającej po przerwie - Kornatce szanse na zwycięstwo, ale na 10 minut przed końcem A.Piwowarczyk zmarnował piłkę meczową strzelając obok słupka w idealnej sytuacji.

Przegrane derby

Na spotkanie derbowe z Dziecanovią do składu Rokity wrócili nieobecni w meczu z Hejnałem, więc szanse na korzystny rezultat dla Kornatki znacznie wzrosły. Do przerwy gospodarze zagrali jednak słabo, a nawet bardzo słabo. To goście z Dziekanowic byli konkretniejsi w swoich poczynaniach. Dodatkowo mecz wybornie się dla nich rozpoczął, bo niesygnalizowany strzał z 25 metrów Rusina kompletnie zaskoczył Kornio, przez co Rokita znalazła się pod ścianą. Gospodarze mieli przed zmianą stron tylko jedną okazję bramkową, ale Kozielec fatalnie przestrzelił z 8 metrów. Po rzucie wolnym Dziexa za sprawą Szymoniaka dorzuciła jeszcze jedną bramkę do szatni i zrobiło się 0-2.

Druga odsłona to zupełnie inny obraz zespołu z Kornatki, który grał dużo lepiej niż w pierwszej części. Szansę na odrobienie strat prysły jednak w 68 minucie gdy fatalny błąd popełnił golkiper Kornio przepuszczając strzał z 35 metrów. Wcześniej Rokita miała swoje okazje, zwłaszcza strzał głową Serafina z 5 metrów, który kapitalną paradą zatrzymał bramkarz przyjezdnych. Mimo dużej straty Rokita wciąż dążyła do odrobienia strat. W końcu kombinacyjna akcja z udziałem Serafina, Batki i Mikołaja Wyroby przyniosła bramkę w wykonaniu tego ostatniego. Rokita poszła za ciosem, ale swoje szanse zmarnowali Ścibor oraz A.Piwowarczyk. W doliczonym czasie gry drugą bramkę zdobył M.Wyroba, ale na kolejne zabrakło już czasu i Dziecanovia cieszyła się z drugiej wygranej nad Rokitą w tym sezonie.

Grzech główny - skuteczność

Po dwóch porażkach z rzędu Rokita nie mogła pozwolić sobie na kolejną stratę punktów grając w Gdowie. Dlatego podopieczni trenera Wyroby od pierwszej minuty meczu rzucili się agresywnie na zespół Gdovi. Wysoki agresywny pressing przełożył się na sporo sytuacji podbramkowych, jednak w większości z nich brakowało dokładnego finalizującego podania. Najlepsze sytuacje mieli Serafin oraz Ścibor. Pierwszy nie trafił czysto w piłkę z 5 metrów, a drugi koncertowo zmarnował 200% okazję, kiedy biegnąć zupełnie sam na bramkarza od 30 metra, oddał strzał obok bramki. Gospodarze grali głównie z kontrataków, a jeden z nich świetnie zatrzymał Kornio.

Wizyta w szatni źle wpłynęła na zespół z Kornatki, ponieważ po zmianie stron Rokita wyraźnie oddała pole co skrzętnie wykorzystali gospodarze wychodząc na dwubramkowe prowadzenie. Czarno-czerwonych było stać tylko na honorowe trafienie autorstwa A.Piwowarczyka po ładnej akcji na skrzydle w wykonaniu Ścibora.

Żuławiński załatwił Pcimiankę

Rokita przerywając 3 mecze z rzędu powinna już praktycznie odpaść z walki o utrzymanie w lidze, jednak główni rywale czyli Rudnik, Orzeł i Śledziejowice solidarnie, również gubiły punkty, stąd przed meczem z liczącą się w walce o awans Pcimianką, Kornatka miała wciąż sprawy w swoich rękach.

Na pojedynek z Pcimiem Rokita w końcu wyszła w najmocniejszym - dostępnym na obecną chwilę - zestawieniu z Żuławińskim oraz goszczącym w Polsce Leśniakiem, który jednorazowo wsparł swoich kolegów. Pcimianka od początku nawet nie próbowała grać kombinacyjnej piłki i założyła sobie, że ten mecz wygra grając najprościej jak się tylko da. W 12 minucie wydawało się, że obrana przez trenera Sadko taktyka świetnie się sprawdza ponieważ po strzale Marszalika z 18 metrów piłka wpadła do siatki, jednak po konsultacji sędziego głównego z bocznym gol nie został uznany. Mianowicie, stojący na ewidentnym spalonym oraz w linii strzału Salawa w ostatniej chwili uchylił się wyraźnie myląc tym samym bramkarza.

Rokita miała w pierwszej połowie 3 sytuacje bramkowe i wszystkie zamieniła na bramki. Najpierw z lewej strony idealnie na głowę wracającego do składu Żuławińskiego dośrodkował A.Piwowarczyk, a ten precyzyjnie skierował piłkę do siatki.

W 31 minucie fenomenalną! akcję indywidualną przeprowadził Batko. Na lewej stronie jak błyskawica urwał się 3 rywalom wpadł w pole karne i pewnie trafił do bramki. Dosłownie chwilę później w roli głównej znów wystąpił Batko dogrywając piłkę do Żuławińskiego, który po raz drugi pokonał Kipka. Oszołomiona takim obrotem sprawy Pcimianka otrząsnęła się dopiero w doliczonym czasie gry. Cała seria dośrodkowań w pole karne, z rzutów rożnych oraz wrzutów z autu, w końcu przyniosła oczekiwany przez gości efekt w postaci bramki. Bramka padła w wyniku karygodne nieporozumienia Kornio z A.Piwowarczykiem, bramkarz Rokity interweniując wpadł na kolegę z zespołu i nieszczęśliwie wrzucił piłkę do własnej bramki.

Po przerwie sytuacja jeszcze bardziej się dla Rokity skomplikowała, gdy rzut rożny na bramkę zamienił Salawa. I w ciągu 3 minut z wyniku 3-0 zrobiło się 3-2. Należy nadmienić, że Pcimianka strzeliła drugą bramkę grając w dziesięciu, ponieważ jeden z jej zawodników po wyjściu z szatni udał się po za teren stadionu i ostentacyjnie odmówił dalszego udziału w spotkaniu, mocno zaskoczony takim obrotem sprawy sztab szkoleniowy gości potrzebował dobrych 5 minut by przeprowadzić stosowną zmianę. Mimo niekorzystnego obrotu spraw Kornatka ostatecznie wytrzymał ciśnienie i w 85 minucie po faulu na Serafinie, Żuławiński z rzutu karnego przypieczętował długo oczekiwane zwycięstwo.

Wielkie emocje w ostatnich 2 meczach

Dla niewtajemniczonych na 2 kolejki przed końcem sezonu Rokita zajmuje 11 miejsce w tabeli z dorobkiem 24 punktów tuż za nią plasują się Rudnik oraz Orzeł po 22 punktów, z ligi spadł już natomiast zespół Śledziejowic (ostatnie miejsce 14 pkt)

Z ligi V ligi gr III Kraków, w której występuje Rokita spadają 2 zespoły. Zatem z wyżej wymienionej trójki jeszcze jedna drużyna podzieli los Śledziejowic.

Rokita gra na wyjeździe z Śledziejowicami oraz u siebie z Orłem jeśli w tych dwóch spotkaniach zdobędzie minimum 4 punkty bez względu na wyniki innych spotkań utrzyma się w lidze.

Rudnik gra swoje pozostałe mecze na wyjeździe z Dziecanovią i u siebie z Gdovią.

Orzeł gra swoje pozostałe mecze u siebie z Gościbią i na wyjeździe z Rokitą.

Która z tych drużyn spadnie do A klasy? Przekonamy się już 21 czerwca!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości